wtorek, 1 lipca 2014

Rozdział 5.

Impreza była genialna. Tylko szkoda , że tak szybko się skończyła.........
Cóż nie ma co marudzić , dziś jest szkoła. W końcu Angela pozna swojego przystojniaka. Całe szczęście , że podwozi mnie dziś Wendy. Z Angelą chyba bym oszalała. Ale co poradzić , skoro lubi bujać w obłokach....... Na podjeździe słyszę odgłos silnika. To pewnie Wendy , więc szybko się zrywam i biegnę do samochodu.
-Hej! -krzyczy do mnie przyjaciółka.
-Hej! -odpowiadam jej.
-Jak po imprezie? -pyta się Wendy.
-Całkiem spoko , naprawdę genialnie to urządziłyśmy. Tylko szkoda , że tak szybko się skończyło. -mówię trochę smutno -A jak tobie się podobało?
-Było genialnie , a widziałaś jak Kelly z Zackiem się bawili? Normalnie widać było , że ona mu się podoba.
-Oj tak . Czy oni przypadkiem nie są parą?
-Raczej nie. Z tego co wiem to to , że ona mu się podoba i czasami ze sobą rozmawiają , i tylko tyle.
-Szkoda. Ładna byłaby z nich para. -mówię trochę zamyślona. -Popatrz czy to przypadkiem nie jest nasz nowy kolega? -pytam z nutką entuzjazmu.
-Całkiem przystojny. Ciekawe skąd przyjechał?
-Tego nie wiem , ale znając Angele zaraz się tego dowie.
-No tak przecież ona jest genialna i to dzięki niej możemy sie o nim dowiedzieć dużo więcej.
Idąc przez szkolny korytarz do naszych szafek , nie słyszymy nic prócz cichych szeptów na temat tego nowego. Krążą różne plotki. Na przykład mnie rozbawiła ta , w której podobno jego mama to jakaś wiedźma a on sam jest wampirem. Na litość boską przecież wampiry i wiedźmy nie istnieją , przynajmniej w moim przekonaniu. Ale ludzie zawsze będą wymyślać niestworzone historie , żeby tylko móc o czymś lub o kimś rozmawiać.
-Hej Wendy. Hej Laura. -przywitała nas bardzo radośnie Angela
-Hej a gdzie ty się podziewałaś? Szukałyśmy cię wszędzie? -pytam się ciekawa.
-Trochę musiałam się dowiedzieć na temat tego nowego chłopaka. -mówi całkiem niewinnie Angela.
-Więc..... Co o nim wiesz? -pyta się niecierpliwie Wendy.
- Nazywa się Martin i jest z Włoch. Przeprowadził się tutaj z powodu tego , że jego ojciec dostał tutaj pracę. I tak się potoczyło , że ma tu blisko do szkoły. I dlatego się uczy z nami. I najciekawsze jest to , że będzie w naszej klasie.
-To bardzo interesujące. -mówię bardzo zaciekawiona.
-To co spotykamy się tutaj na następnej przerwie? -pytam się.
- Niech będzie. -odpowiadają chórem dziewczyny.
Na lekcji cały czas myślałam o tym nowym - Martinie. To trochę dziwne , że z Włoch musiał się przeprowadzić , aż tutaj......... Przez to na moje szczęście dostałam tylko uwagę od pani z fizyki.
Cóż mogę poradzić skoro ta sprawa nie daje mi spokoju.............

piątek, 20 czerwca 2014

Rozdział 4.

Następny dzień , byłby całkiem normalny , gdyby nie fakt , że zaczynają się pojawiać u mnie moje niezwykłe moce. Było to dość dziwne doświadczenie , gdyż na lekcji francuskiego potrafiłam powiedzieć słowa , które nawet nie wiedziałam , że umiem. Ponadto gdy szłam do szkoły słyszałam śpiew ptaków , czy chociaż szum morza, choć były one o 1,5 km oddalone ode mnie. Starałam się nie panikować , ale to było silniejsze ode mnie. Postanowiłam , że po szkole porozmawiam o tym z mamą.
Nagle zaczęła dzwonić moja komórka./
-Hej Laura jesteś zajęta?-pyta zniecierpliwiona Angela.
-Hej nie. Coś się stało?
-Urządzam imprezę i pomyślałam , że ty i Wendy pomogłybyście mi?
-Ok zaraz będę
Po drodze do Angeli rozmyślałam o moich innych "talentach" , które posiadam. Stwierdziłam , że fajnie byłoby umieć latać, czy np. mówić po hiszpańsku. Od dziecka chciałam nauczyć się tego języka , zawsze mnie przyciągał. Po prostu ma to coś w sobie , że jest tak niezwykły i po prostu niesamowity.
Gdy zbliżam się do domu Angeli widzę jak na podjazd wjeżdża Wendy.
-Hej!
-Hej!
-Jak tam? Umówiłaś się na randkę z Damonem? -pyta bardzo dociekliwie Wendy.
-Jeśli zwiedzanie miasta , a raczej jego zakamarków można uznać za randkę to tak.
-Naprawdę? -pyta z niedowierzaniem Wendy.
-A jednak. -mówię całkiem sarkastycznie.
Już od progu wita nas Angela słowami:
-Już jesteście. W samą porę. Pomożecie mi przyrządzić jedzeni.
-Ok -mówimy.
Po chwili milczenia , pytam zaciekawiona:
-Słyszałyście , że ma się u nas uczyć nowy chłopak?
-Tak? Od kiedy? -pyta się Wendy
-Aaaa..... Tak wiem słyszałam o nim -mówi Angela
-Ma przyjść w następnym tygodniu , i podobno będzie na tych samych lekcjach co my -oznajmiam im.
-Żartujesz? -pyta trochę jakby zszokowana Angela -Jest ładny , wysoki? Blondyn , brunet , szatyn?
-Hahahaahahahahaha........ -śmiejemy się z Wendy
-Angela spokojnie nie wariuj , wszystkiego dowiemy się w poniedziałek w szkole -mówię nie mogąc do końca opanować śmiechu.
Przez pół dnia słuchałyśmy i rozmawiałyśmy o tym nowym chłopaku. Angela chyba na serio nie widząc go zakochała się po uszy. To trochę dziwne jak można kogoś pokochać nie widząc go na oczy?
Ale cóż Angela to , taki szczególny przypadek. Co nie wyklucza , że jest typem romantyka , choć cały czas się o to ze mną kłóci ;) , ale bardzo lubi bujać w obłokach i trudno tu nie powiedzieć , że jest po prostu marzycielką :)
Kolejnego dnia jest impreza , od rana przygotowuję się. Co prawda z ubiorem nie mam żadnego problemu , natomiast z makijażem jest ciężki orzech do zgryzienia.............
Na szczęście w samą porę przychodzi mama.
-Pomóc ci w czymś?
-Mogłabyś mi zrobić makijaż? -pytam się -Mam mały problem nie wiem kompletnie jak się umalować.......
-Dobrze zaraz coś wymyślimy -mówi całkiem spokojnie mama.
Po godzinie jestem gotowa. Wyglądam niesamowicie. Rzecz biorąc największe wrażenie robi na mnie mój makijaż. Moja mama ma naprawdę talent do tego. Czasem po prostu dziwię się , dlaczego nie jest makijażystką , tylko po prostu zwykłą urzędniczką. Mówi , że po prostu ona lubi swoją pracę , a to po prostu lubi. Nie tak strasznie żeby już od razu być wielką makijażystką czy coś w tym rodzaju.
-Ja już idę , za 5 minut przyjedzie  Wendy po mnie. Nie chcę żeby na mnie zbyt długo czekała.
-Dobrze. Nie musisz spieszyć się i baw się dobrze
-Dzięki do zobaczenia. -wołam jej z progu.



 

wtorek, 10 czerwca 2014

Hej :)

Witajcie kochani! :)
Mam nadzieję , że podoba się wam mój blog i zamieszczane na nim opowiadania . Dziękuję wam za to , że tyle osób mnie odwiedza i jak mam nadzieję czyta ;).
Jednak chciałabym poznać wasze opinie na ten temat i miałabym do was gorącą prośbę , żebyście mi napisały komentarze czy wam się podoba , czy może jednak nie. Bardzo na was liczę :).
                                                                                                         Z góry bardzo dziękuję! :) 

Rozdział 3. Niesamowity zwrot akcji ;

Co prawda nie udało mi się nic wymyślić przez całą noc.  Ale nie przejmuję się tym zbytnio , gdyż postanowiłam , że poznam go lepiej i wtedy coś wymyślę. Idąc do szkoły myślałam o mojej anielskości i o o misji. Gdy tak idę naglę słyszę , że ktoś mnie woła. Oglądam się i widzę , brata Angeli. Jejku on jest strasznie dziwny i na dodatek mam wrażenie , że mnie nie lubi. Choć minął zaledwie tydzień mam wrażenie , że nie przypadłam mu szczególnie do gustu.
-Hej brązowowłosa zaczekaj -mówi w pełni się szczerząc
-Co chcesz? -pytam z nutką irytacji.
-Nie złość się tak , po prostu zobaczyłem , że idziesz sama i chciałem się spytać czy mogę iść razem z Tobą do szkoły. -mówi całkiem serio Damon.
To bardzo dziwne i szokujące wyznanie jak na niego przypadło. Chociaż pomyślałam , że może chce coś znów powiedzieć głupiego na mój temat , to i tak nie zamierzam się tym przejmować-pomyślałam sobie w duchu.
-Więc jak? Mogę Tobie towarzyszyć? -pyta się.
-Ok tylko bez żadnych numerów dobrze? -pytam z lekkim poddenerwowaniem.
-Dobra zgadzam się. -odpowiada szybko Damon.
Idziemy przez dłuższą chwilę nic nie mówiąc. Aż po chwili odzywa się Damon:
-Jesteś zajęta dziś po południu?
-Nie mam żadnych planów na dziś. -mówię trochę tym zaskoczona.
-Co byś powiedziała na małą przejażdżkę po okolicy? Wiesz moja siostra poprosiła mnie żebym ci pokazał okolicę. Więc jak? -pyta się
-To miło z jej strony. Bardzo chętnie -odpowiadam troszkę zszokowana całą sytuacją.
Przez resztę drogi słuchałam naszego planu. Jestem trochę podekscytowana tym , choć z jednej strony to miłe , a z drugiej nie podobne do Damona.
Gdy wchodzimy do szkoły wszyscy na nas patrzą. Nagle stajemy się tematem do plotek.
-To jak do zobaczenia po szkole? -zapytał się przyjaźnie Damon.
-Jasne , jesteśmy umówieni. -mówię uśmiechnięta.
-Widzę , że już zdążyłaś się zakolegować z moim bratem? -pyta się rozentuzjazmowana Angela.
-Myślę , że tak chociaż to trochę dziwne. -odpowiadam jej.
I tu nagle dzwoni dzwonek co , oznacza , że musimy iść na lekcje.
Przez cały dzień nie widziałam Patta co mnie mocno zaskoczyło. Przecież on zawsze chodzi do szkoły , jest a przynajmniej wygląda na bardzo pilnego-myślę sobie.
Gdy dzwoni dzwonek idę pod salę Wendy.
-Hej Wen wiesz może czy dziś w szkole jest Patt? -pytam trochę smutna.
-Hej Laura nie widziałam go dzisiaj. Powinien mieć teraz ze mną chemię , a co jeszcze dziwniejsze nie przyszedł na nią. A tak właściwie stało się coś , że o niego pytasz?
-Eeee.......a tak po prostu pytam...........no wiesz. -czuję , że nagle się rumienię.
-Zakochałaś się w nim? Dziewczyno on jest już zajęty. Więc nie masz co liczyć.
-Niestety to już wiem. Po prostu mnie to zdziwiło. -mówię zawiedziona.
-Cześć dziewczyny co tak stoicie? Idziemy pod salę? -pyta nas Angela
-Hej no jasne już idziemy. -odpowiadam jej.
Po szkole Damon podwozi mnie do domu , żebym mogła się przebrać i zostawić plecak. Szybko wszystko robię i możemy po 10 minutach jechac w drogę.....................................................
Gdy wracam do domu jestem bardzo zmęczona. W progu nieoczekiwanie wita mnie mama.
-Cześć córeczko i jak było?
-Cześć mamo. Dobrze było , jestem bardzo zmęczona i jedyne o czym marzę to położyć się spać. -odpowiadam jej.
-Czy to przypadkiem to nie był ten brat Angeli , o którym tak opowiadałaś? -pyta zaciekawiona mama.
-Yyyy........ No tak to był on. Masz rację. -mówię troszeczkę speszona tym pytaniem mamy.
-Bardzo ładny i wydaje się bardzo miły.
-Mamo to tylko kolega , nic więcej -mówię jej bardzo dobitnie.
-Spokojnie córciu tylko pytam. -mówi mama z tym jej szelmowskim uśmiecem.
Już wiem co się za tym kryje. Ale ja i Damon to tylko normalna znajomość , nic po za tym.
Cóż niech myśli co chce ja i tak wiem swoje........



sobota, 7 czerwca 2014

Rozdział 2. Szkołę czas zacząć :)

Próbuję wymyślić przed snem 1000 pomysłów , dlaczego mam tak dziwne wizje. Myślę , ale nie udaje mi się wyszukać czegoś sensownego..... W końcu nie wytrzymuję i idę do mamy , żeby jej o tym opowiedzieć..
Mama nie wydaje się zaskoczona tym co jej powiedziałam , co mnie bardzo dziwi. Ale mówi tylko:
-Cóż spodziewałam się , że przyjdzie na to czas , aby ci o wszystkim powiedzieć.... - mówi w zamyśleniu mama.
Teraz jestem jeszcze bardziej zszokowana tym co mówi..... Nachodzi mnie tysiące myśli o co jej chodzi , ale tylko pytam:
-Mamo ale o co chodzi? Czy jest coś o czym powinnam wiedzieć?
-To co widziałaś w swojej wizji to nie przypadek. My nie jesteśmy tak bardzo zwyczajną rodziną jak inne Lauro.
-Ale jak to......-pytam się jeszcze bardziej nie rozumiejąc powagi sytuacji.
-Córeczko jesteśmy bardzo niezwykłą rodziną.... Jesteśmy aniołami i każdy z nas ma swoje zadanie , które musi wykonać.
-Jakim cudem ... Ale jak to jesteśmy "aniołami" ? - jestem w tym momencie bardzo rozerwana . Z jednej strony to niesamowite , że jestem aż tak niezwykłą osobą ale z drugiej strony to dość dziwaczne...
-Wszystkiego dowiesz się w swoim czasie , a teraz idź spać bo musisz się na jutro wyspać - mówi całkiem spokojnie mama.
-Dobrze a przynajmniej spróbuję. -odpowiadam jej , próbując się uśmiechnąć
Nazajutrz wstaje od razu po budziku , próbując się zrelaksować i o niczym nie myśleć.
Idę się umyć i ubrać. Gdy schodzę widzę jak mama z Tuckerem jedzą śniadanie. Widać , że humory im dopisują.
-Cześć słoneczko jak ci minęła noc? Wyspałaś się? - pyta się zaciekawiona mama.
-Tak. Tylko wrócę dziś troszkę później bo dzwoniła Angela z Wendy. Po szkole idziemy do Angeli do domu. Wiesz musimy wszystko obgadać, jak było na wakacjach i te sprawy/
-Dobrze w takim razie nie spiesz się i bawcie się dobrze. - mówi uradowana mama.
-Mamo ja tez dziś wrócę trochę później do domu . Wiesz dziś są zapisy do futbolu. Chciałbym pójść i się zapisać.- mówi Tucker
-Oczywiście. Trzymam za ciebie kciuki. - oznajmia uradowana mama.
Gdy się znajduję w szkole , idę prosto do sekretariatu po swój plan lekcji. Nagle zauważam jak ni stąd , ni zowąd przy szafce niedaleko sekretariatu stoi wysoki , przystojny blondyn. W tym momencie mam wizję....
Znajduję się w lesie , widzę tam chłopaka obok drzew. Jest mniej więcej w moim wieku , chociaż nie jestem pewna skąd to wiem . Nie minęła minuta i znów znajduję się w szkole. Widzę , że nieznajomy się na mnie patrzy i się uśmiecha. Odwzajemniam mu tym samym i wchodzę do sekretariatu. Spotykam tak moje kumpele i od razu zaczynamy wszystko opowiadać. Sprawdzamy na jakich lekcjach jesteśmy razem. Jak się okazało mamy razem historię Wielkiej Brytanii , biologię i matematykę.
Dzień mija tak jak zwykle , bez rewelacji , gdyby nie fakt , że na ostatniej lekcji , tzn. historii Wielkiej Brytanii spotykam jego..... Chłopaka z moich snów. Widzę , że siedzi z dziewczyną , widać, że coś ich łączy. Choć nie wiem co , pewnie są parą. Siadam z tyłu , żeby móc mu się przyjrzeć.
Nauczyciel czyta obecność i czyta jego imię i nazwisko............
Nazywa się Patt...... Patt Precott.
Gdy wracam do domu mama wita mnie gromkim uśmiechem i pytaniem:
-I jak było w szkole? Spotkałaś swojego księcia z wizji?
-W szkole normalnie i tak widziałam go , nazywa się Patt Precott.
-Super to teraz musisz mi wszystko o nim opowiedzieć. -mówi podekscytowana mama.
Gdy jej o wszystkim opowiedziałam , mama stwierdza , że muszę zwrócić jego uwagę , lecz jest jedno ale....... Jak mam to zrobić ? Przecież on jest popularny a ja tylko nic nie znaczącą szarą myszką..
W końcu dobiega wieczór , a ja mogę położyć się spać po tak wyczerpującym dniu. Chociaż w głębi serca próbuję wymyślić plan...........

Rozdział 1. Wakacje czas skończyć......

To lato było bardzo długie. Całe dwa miesiące siedziałam w domu i nigdzie nie wyjeżdżałam. Nudziłam się i nie mogłam doczekać się powrotu do szkoły. Przeczytałam chyba wszystkie książki w lokalnej bibliotece (nawet te , po które nigdy w życiu bym nie sięgnęła). Spojrzałam za okno. Był zachód słońca , a ja mieszkałam nad morzem. Ten widok był piękny. Zawsze gdy patrzyłam na zachód słońca znikały moje zmartwienia. Po prostu zapominałam o wszystkich nieprzyjemnych i bolesnych wydarzeniach , które miały miejsce w moim życiu.
-Córeczko! Kolacja gotowa! - zawołała do mnie mama z dołu.
-Już idę! Chwileczkę! -odkrzyknęłam.
Schodząc błądziłam o mojej przyszłości i tym co chciałabym robić.
-Co jest na kolacje? -spytałam.
-Naleśniki z dżemem truskawkowym. Tucker! Chodź na kolację! -zawołała mama.
-Już idę!
Gdy mamy chwilkę spokoju rozmawiamy o narzeczonym mojej mamy-Klausie.
-Dlaczego Klaus nie przyjechał dziś do nas ? -pytam trochę zaskoczona.
-Musiał wyjechać na wioskę do chorej mamy.-Mówi zaniepokojona mama
-Aż tak źle z jego mamą? -pytam zmartwiona
-Cóż nie wygląda to najlepiej z tego co mówił Klaus. -mówi smutna mama
Przez chwilę jestem zamyślona o tym co powiedziała mama , mam tylko nadzieję , że z mamą Klausa wszystko będzie dobrze i to tylko głupia grypa. Z zamyślenia wyrywa mnie i jak sadzę mamę również Tucker wchodzący do kuchni.
-To co jemy? Czy będziecie jeszcze plotkować na wasze dziewczyńskie tematy? - pyta się poddenerwowany Tucker.
-Tak oczywiście możecie sobie nakładać na talerze. -mówi ze spokojem w głosie mama.
 Po kolacji idę się umyć i przygotowuję się do szkoły. W końcu jutro jest pierwszy dzień. Nie mogę doczekać się aż spotkam się z moją paczką. Zanim to nastąpi muszę jeszcze uzupełnić mój pamiętnik. Tak dawno w nim pisałam. Co prawda może to wyda się śmieszne , że tak duża dziewczyna jak ja pisze pamiętnik. Nie robiłabym tego bez powodu gdyby nie jedna rzecz , która przytrafia mi się ostatnio zbyt często.... Jestem w swoim pokoju i nagle nie wiadomo skąd znajduję się w lesie. Gdzieś w pobliżu gór. Nie wiem skąd to wiem , ale po prostu to czuję.... Na przeciwko mnie stoi wysoki blondyn ma krótkie , kręcące się włosy , są trochę potargane przez wiatr. Nie stoi do mnie przodem , tylko tyłem. Widzę , że jest dobrze zbudowany , tylko tyle..... Czuję , że coś się pali , lecz nie wiem co to jest. Nie mogę tego zlokalizować. Próbuję do niego podejść, zawołać go i w tym momencie właśnie to się kończy.... Znów jestem w swoim pokoju. Wiem , że muszę go uratować, a przynajmniej tak czuję...........

PROLOG

To były całkiem udane dotychczasowe lata , czasy dzieciństwa -zabawa. Dopóki nie zjawił się ON. Przystojny , dobrze zbudowany , wysoki blondyn z niebieskim oczami. Od razu zauważyłam , że coś jest z nim nie tak. Dziwnie się zachowywał i na mnie patrzył. Bałam się go...........